wtorek, 30 lipca 2013

Lost in Space II.

  Cała masa ludzi ubrana na czarno. Wszyscy spowici powłoką smutku. I wszyscy zgromadzeni tu w jednym celu.
  Mijając mnie rzucali mi spojrzenia pełne pogardy i żalu. Mieli mnie za potwora. Potwora, który zabił własną matkę.
  Pierwsze dni po jej śmierci spędziłem w zamkniętym pokoju w szpitalu, w izolatce dla ludzi chorych umysłowo. Teraz jednak pozwolono mi przyjść na jej pogrzeb.

  Jakiś zamaskowany mężczyzna, prawdopodobnie członek ANBU,  prowadził mnie na końcu, z dala od wszystkich. Jego palce mocno wbijały mi się w ramiona. Pozwalałem, by ręce bezwładnie zwisały wzdłuż mojego tułowia, a kosmyki włosów przyklejały się do mokrej od płaczu twarzy. Nie obchodziło mnie to. Nienawidziłem siebie za to, kim byłem. Nieświadomym mordercą.

  Patrzyłem obojętnie jak kolejne osoby składają kwiaty przy trumnie z ciałem. Dopiero, gdy ostatnia z nich odeszła, pozwolono mi nieco zbliżyć się do zwłok.
  Wieko było otwarte. Gdy spojrzałem na siną, zapadniętą twarz matki serce na chwilę przestało mi bić. To była moja wina.Tak bardzo żałowałem, że nikt mnie wtedy nie powstrzymał. Chciałem znaleźć się tam, gdzie ona. Odejść z tego świata i zabrać se sobą wszystkie szkody, które wyrządzałem. Pragnąłem skończyć ten koszmar.

  Karura była niezwykle szanowaną kobietą w wiosce. Wychowała mnie mimo bólu, który sprawiałem jej mordując z dnia na dzień więcej osób, nawet moich rówieśników. To pewnie dlatego zawsze byłem sam. Ludzie z mojego otoczenia na mój widok otwierali szeroko oczy, po czym uciekali lub zamykali się w domach nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
  I wtedy kontrolę nad moim ciałem przejmowała ta tajemnicza siła, której wszyscy się bali. Moje uczucia zanikały i pojawiała się żądza krwi i mordu. Nie sposób ją było opanować. Kiedy coś działo się nie po mojej myśli piasek od razu zaczynał działać. Przebijał się przez ściany, drzwi i okna, odnajdywał ofiarę po czym zabijał bez opamiętania. Dusił w swoich sidłach, ćwiartował ciało na kawałki rozbryzgując dookoła krew. A ja przez cały czas byłem tego nieświadomy. Mogłem jedynie postępować według jego woli. Tak. Z pewnością miał własny rozum. Sterował moim umysłem tak, że uważałem śmierć ofiary za konieczność. Wiele z nich próbowało się bronić, jednak ochrona z piasku nie dopuszczała ich do mnie. Nikomu nigdy nie udało się zranić mojego ciała. 

  Dusza to już zupełnie co innego. Wewnątrz rozpadałem się na tysiące kawałków. Cierpiałem, a jedynym ukojeniem tej wewnętrznej rany okazywała się śmierć innego człowieka. Przez chwilę odczuwałem ulgę i satysfakcję, upajałem się ludzkim przerażeniem. Nie trwało to jednak długo. Zaraz potem ogarniały mnie ogromne wyrzuty sumienia, przez co jeszcze bardziej wyniszczałem się od środka. Nie rozumiałem, dlaczego tak się dzieje. Nie chciałem ich krzywdzić. To COŚ we mnie podejmowało decyzje za mnie. Byłem jak kukiełka, narzędzie. Moja własna wola się nie liczyła.

  Wiele razy podejmowałem próby okaleczania się. Próbowałem się zabić, jednak piasek uparcie chronił mnie przez jakimkolwiek cielesnym ciosem, tworząc wokół mnie tarczę. Czasami, kiedy miałem dość, po prostu zaczynałem płakać i płakałem tak długo, aż cała krew mojej duszy -  łzy - się wyczerpie. Wtedy najczęściej padałem z wycieńczenia i zasypiałem skazując się na koszmary.
Mając zaledwie kilka lat tak bardzo nienawidziłem tego, kim w środku byłem.






2 komentarze:

  1. Heej, Myszko.
    Chociaż niezbyt ogarniam "Naruto" (a tak bardzo bym chciała, no), to zadowolę się na razie twoim tworem. Szczególnie, że główna postać już przypadła mnie do gustu. Pokrzywdzeni bohaterowie mają takie niesamowite coś w sobie, że chce ich się przytulić (inna rzecz, że nienawidzę przytulania, ujdzie w tłoku).
    *_* Cudownie opisujesz te uczucia. Cudownie, cudownie, cudownie! Twoje przenośnie są niesamowicie trafne, też bym tak chciała.
    Szkoda tylko, że poszczególne epizody są takie krótkie :( No nic, czekam! Czekam na właściwą akcję :D
    PS: Jakbyś mogła, usuń weryfikację obrazkową, co? Jest paskudna i odechciewa się pisać komentarz :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję Ci <3. To opowiadanie (składające się z 6 części) napisałam ponad pół roku temu... Będę się starać pisać coraz lepiej. Może w końcu odzyskam na stałe motywację. I bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Nie trzeba znać Naruto, żeby wiedzieć mniej więcej o co chodzi w "Lost in Space".. a przynajmniej tak mi się wydaje D:
      Jutro postaram się dodać dla Ciebie kolejną część :3

      P.S: Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś, już ją usunęłam.

      Usuń